Adam Michnik- Sorry Polsko

Wigilia Święta Niepodległości z Adamem Michnikiem i koncertem „Sorry Polsko”.

10 listopada zapraszamy na wigilię Święta Niepodległości. W programie:

  • Koncert „Sorry Polsko” z udziałem artystów Teatru Nowego
  • Spotkanie z Adamem Michnikiem
  • Wieczór z polską muzyką i świętowanie Dnia Niepodległości do godzin nocnych

Od kilku lat Święto Niepodległości w Polsce jest pretekstem do demonstrowania skrajnie nacjonalistycznych postaw, które więcej niźli z patriotyzmem, mają związku z próbą zawłaszczenia polskiej tożsamości i wykorzystania jej do wytłumaczenia ksenofobii, homofobii, rasizmu i nienawiści do wszystkiego, co nie wiążę się z określoną wizją polskości.  Sprzeciw wobec takiej retoryki niepodległościowej sprowadza się jednak do eskalacji niechęci do wszystkiego, co polskie, a nie próby dyskusji, albo chociaż częściowego odzyskania symboli, które są przecież naszą, wszystkich Polaków, własnością.

My, młodzi Polacy, twórcy kultury, nie odnajdujemy się w społeczeństwie, w którym miłość do kraju, dbałość o jego przyszłość i chęć współdecydowania o jego kształcie, musi być naznaczona bezrefleksyjną niechęcią do obcych i budowaniem swojej tożsamości na opozycji wobec inności, nawet tej, która pozostaje w kręgu europejskim i powinna być nam bliska ideowo i geopolitycznie.  Chcemy rozmowy, dialogu, szukania wspólnoty, bo nasze doświadczenie – nie tylko jako ludzi kultury, ale także jako społeczników, pokazuje, że ten dialog jest możliwy.  Dlatego, jako najmłodszy teatr w Polsce zrzeszający artystów różnego pokolenia, jak i nas trzydziestolatków, przygotowaliśmy koncert na dzień niepodległości.

Koncert „Sorry Polsko” stworzyliśmy, aby pokazać, że polska kultura od czasu odzyskania niepodległości w 1918 roku, była zawsze żywo zainteresowana losami swojego kraju, a kontestacja rzeczywistości to nie wyraz zdrady wobec kraju, ale raczej próba podjęcia rozmowy na temat tego, jak wygląda nasze życie w nim.

Niemczyńska pyta: Co pan teraz robi?

Piotr Sieklucki: Organizuję wigilię Święta Niepodległości

– Walczę z myślą o Polsce – mówi mi Piotr Sieklucki, szef Teatru Nowego w Krakowie.

– Aż tak nieprzyjemna ta myśl, że trzeba z nią walczyć? – pytam.

– Trochę taka się stała. Słowa „Polska” i „niepodległość” odebrali nam politycy. Nie będę mówił: z prawa czy z lewa, bo nie było lepiej za poprzednich rządów.

– O ty symetrysto! – ironizuję posępnie.

– Szukam swego środka – odpowiada Sieklucki. – Mam 37 lat, koleżanki i koledzy z teatru – podobnie. Nie odnajdujemy się w społeczeństwie, w którym miłość do kraju i dbałość o jego przyszłość musi być naznaczona bezrefleksyjną niechęcią do obcych. Chcemy dialogu, szukania wspólnoty. Postanowiliśmy świętować 99-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości trochę inaczej, po swojemu, radośniej, co nie znaczy, że nie kontestując rzeczywistości. Dlatego stworzyliśmy koncert „Sorry, Polsko”.

– Od piosenki Marii Peszek?

– Gramy ją na finał. To historia niepodległej Polski opowiedziana poprzez piosenki. W trakcie koncertu wyświetlamy charakterystyczne daty: 1918, 1939, 1944… Kasia Chlebny śpiewa „Warszawo ma” – przepięknie. Przy 1968 roku Janusz Marchwiński wykonuje piosenką „Nasza klasa” Jacka Kaczmarskiego. To też trochę ukłon w jego stronę, bo w tym roku wyemigrował z Polski na skutek antysemickiej nagonki. Trafił później do Radia Wolna Europa, gdzie długo pracował z Janem Nowakiem-Jeziorańskim. Potem kolejne daty: stan wojenny, transformacja, postkomuna… Przypominamy odezwę Kazika Staszewskiego „Coście, skurwsyny, uczynili z tą krainą”. Do współczesności pasowała nam też jego „Arahja”, czyli „Mój dom murem podzielony”. Koncert jest mocny, ciężki, prawie metalowy. Ktoś nam nawet powiedział: „Kurcze, wyrzućcie te krzesełka!”. Kierujemy go przede wszystkim do młodzieży, ale przychodzą też emeryci – i są wzruszeni. Właśnie tym koncertem planujemy 10 listopada uczcić Święto Niepodległości.

– A dlaczego nie w „ogólnopolski dzień demolowania stolicy”, czyli 11 listopada?

– Nie tylko stolicy, bo nacjonalistyczne grupy pseudokibiców radzą sobie też świetnie chociażby we Wrocławiu. Chyba tylko w Krakowie obchodzimy 11 listopada spokojniej – może nasi pseudokibice mają wtedy wyjazdy. Chcemy zrobić swoistą wigilię Święta Niepodległości, żeby uciec jakoś od tych bieżących wydarzeń i od polityki, po prostu świętować w spokoju. Oprócz koncertu, który gramy już od jakiegoś czasu, planujemy w ten dzień rozmowę z Adamem Michnikiem.

– No wiem, bo to on kazał mi do ciebie zadzwonić.

– Jest dla nas symbolem walki o niepodległość. Życie naczelnego „Wyborczej” nie było usłane różami, a i teraz jest ostro hejtowany. Źle się dzieje, nawet u nas w teatrze. Od jakiegoś czasu nie mogę grać spektaklu „Lubiewo” na postawie powieści Michała Witkowskiego, bo dwóch aktorów – jeden o prawicowych, drugi o lewicowych poglądach – nie chce ze sobą występować. Przed wyborami sprzed dwóch lat to było możliwe, teraz słyszę: „Ja z tym chujem nie zagram”. Mam wykształconą rodzinę, ale gdy siadamy przy wigilijnym stole, też lecą talerze. Oni głosują na Prawo i Sprawiedliwość – ja jestem lewakiem. Serce mi płacze.

Małgorzata I. Niemczyńska